30 gru 2014

Święta, podróże i dwumiesięczna Helena


Na myśl o tegorocznych Świętach uśmiecham się sama do siebie. Było tak cudownie! Z tym małym Człowieczkiem wszystko nabrało nowego wymiaru. Czas, który zawsze był dla mnie niezwykły, teraz stał się jeszcze bardziej magiczny. Bo świętowaliśmy we trójkę, jako rodzina!
Helena świetnie zniosła podróż do naszych rodzinnych stron - 130 km w jedną stronę- jak i cały pobyt w nowym miejscu, a raczej dwóch, bo przez całe święta kursowaliśmy między domami moich i męża rodziców. Muszę przyznać, że ta cała logistyka związana z wyjazdem z dzieckiem i ilość rzeczy, o których trzeba pamiętać, przekroczyły moje wyobrażenia. Helena natomiast dzielnie zniosła pielgrzymki odwiedzających jej łóżeczko, ciekawskie spojrzenia kuzynek i cioć, tylko czasem płaczem dawała znać, że ma już dość i chce po prostu spać. Staraliśmy się zapewnić jej maksimum spokoju w tym szalonym czasie. Trochę się obawialiśmy, jak zniesie spanie w innym otoczeniu, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo ten mały śpioch zaśnie wszędzie :) w Wigilię przespała w nocy 10 godzin!

Tak, Helenka nadal jest przesłodkim śpiochem. W dodatku już dwumiesięcznym! W ostatnich dniach zmieniła się tak bardzo. Uśmiechy były już dawno, ale teraz to po prostu z Heleny zrobił się mały śmieszek. Jest niezwykle pogodna. Kiedy się do niej uśmiecham, zawsze mi odpowiada tym samym. Jej uśmiech to najcudowniejszy widok na świecie, który sprawia, że mam motywację by wstawać rano.

Z kwestii wymiarowo-wagowych : Młoda ma apetyt (wciąga 130-140 ml mleczka za jednym posiedzeniem), nie wiem ile waży, ale podejrzewam że jakieś 5,3-5,4 kg. Aż żal rozstawać się z ubrankami, które ubrała tylko raz lub wcale. Aktualnie nosi rozmiar 62 i małe 68. Włosy coraz dłuższe! Hitem ostatnich tygodni są jej "próby mówienia", jak to nazywam- wydaje z siebie przeróżne dźwięki, oprócz popiskiwania pojawia się "GHHH" oraz "LAL" i coś na kształt głoski "R" wypowiadanej przez Donalda Tuska.

Helenka polubiła leżenie na macie, ale tylko na plecach. Leżenie na brzuszku nadal jest "przykrym obowiązkiem" ;) Lubi swój nowy leżaczek-bujaczek, dziś nawet w nim ucięła sobie popołudniową drzemkę. Poza tym jak zahipnotyzowana wpatruje się w telewizor i rzeczy, które wiszą i dyndają.

Przed nami pierwszy Sylwester we trójkę, oj będzie się działo! :-)


Już po Świętach, a ja jeszcze nie pochwaliłam się naszą choiną!









14 gru 2014

Co u nas?

Jakoś ostatnio czasu na blogowanie mało, bo studia, przygotowania świąteczne, zakupy.. Dziękuję za kilka nominacji do Liebster Blog Award, obiecuję, że jak tylko znajdę chwilę, odpowiem na Wasze pytania!

Helenka pojutrze skończy 7 tygodni. Waży pewnie ok 5kg. Ubranka 62 są na nią idealne, nosi też jeszcze kilka w rozmiarze 56. 10 grudnia miała pierwsze szczepienie, które zniosła całkiem dobrze- po pierwszym ukłuciu płakała tylko chwilkę, a po drugim wcale. Zdecydowaliśmy się na 5w1. Po szczepieniu nie zauważyliśmy żadnych nietypowych objawów, no może była ciut bardziej senna niż zwykle. Ale dzięki Bogu tylko tyle. Tuż przed świętami czeka nas wizyta w szpitalu, być może na dłużej niż jeden dzień.. ale to długa historia i pewnie o tym napiszę w innym poście.

Helenka nadal lubi sobie pospać. W chwilach aktywności przygląda się zabawkom lub rozgląda się po pokoju, lubi też wpatrywać się w telewizor czy słuchać muzyki. Bardzo nie lubi leżeć na brzuszku, pediatra zaleciła kładzenie jej na co najmniej 15 minut dziennie, ale przychodzi nam to z wielkim trudem, zwykle po chwili zaczyna płakać. Przyszła już zamówiona mata edukacyjna, zdecydowaliśmy się na Wesołą Farmę firmy Canpol. Jest śliczna i Helence chyba też przypadła do gustu (dokumentacja fotograficzna poniżęj!)

Mieliśmy już ostatnią wizytę położnej środowiskowej. Muszę przyznać, że te wizyty dużo mi dały, trafiłam na położną z powołaniem, która świetnie spełniła swoją rolę. Dała mi wiele przydatnych wskazówek. Kilka dni temu pojawiła się u nas inna pani- tym razem pielęgniarka z pobliskiej przychodni. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że takie wizyty się jeszcze praktykuje. Pani obejrzała Helenkową pupę i generalnie przyjrzała się jej całej dokładnie, po czym poczyniła dużo notatek. Generalnie wizyta przebiegła w miłej i przyjaznej atmosferze, mimo że przypadła akurat na porę karmienia i malutka dała popis umiejętności wokalnych :) Co do terminu tej wizyty na szczęście zostałam telefonicznie uprzedzona  kilka dni wcześniej. Słyszałam o przypadkach. kiedy pielęgniarka zjawiała się z zaskoczenia, co dla mnie jest trochę dziwne, chociaż z drugiej strony, jeśli w rodzinie jest jakiś problem i dziecko jest zaniedbywane, lepszy efekt przyniesie taka niezapowiedziana wizyta. Co o tym myślicie?









6 gru 2014

cześć!

Dzisiaj mamie nie chce się pisać posta, dlatego ja się z Wami przywitam tym oto pięknym uśmiechem:



Mama dziś ubrała mnie jak chłopca.. nie wiem, co mam o tym myśleć.. ale ona była zachwycona, pobiegła po aparat i zaraz machnęła mi takie oto zdjęcie: 


Pozdrawiam, Helenka

1 gru 2014

rośniemy!


Rośnie nam Dziecię w oczach. Helena jest już 5-tygodniową panną. Kiedy nie śpi, wpatruje się w nas swoimi wielkim ciemnymi oczami lub obserwuje świat dookoła. Jest spokojnym, pogodnym dzieckiem (wiem wiem, wszystko przed nami, ale ... chwilo trwaj!). Kolki i bóle brzuszka na szczęście ustąpiły po moim przejściu na dietę beznabiałową, zmianie mleka na Bebilon Comfort i zastosowaniu kropli. Od kilku dni Malutka jest wyraźnie bardziej zadowolona z życia :) W chwilach aktywności radośnie pokrzykuje i rozsyła uśmiechy. Wprost uwielbia słuchać kołysanek (Dzięki Bogu za składanki na Youtube! bez nich nie dalibyśmy rady w kryzysowych momentach) i uspokaja się patrząc na światło zza okna. Czasem we dwie podróżujemy sobie samochodem załatwić różne sprawy, ostatnio Helenka dzielnie towarzyszyła mi w urzędzie podczas składania papierów do becikowego. Najdłuższa nasza podróż jak do tej pory to 30 km w jedną stronę.
A wczoraj została na 4 godziny bez mamy i taty, a pod opieką Babci i Dziadka. Wszyscy się stresowaliśmy, ale poszło gładko- większość tego czasu przespała.

A tak się prezentowała w ramionach Babci:



A co u mamuśki? Od porodu mija 5 tygodni. Czuję się naprawdę dobrze. Kilogramy zebrane w czasie ciąży już prawie zniknęły. Nie ćwiczę, bo póki co po prostu mi się nie chce, ale w planach mam zapisanie się na jakieś zajęcia- wierzę, że to mnie zmotywuje ;) Mogłabym na okrągło spać, ale zwalam to na karb małej ilości słońca i braku kawy, do której notabene bardzo tęsknię.. tak jak do czekolady, serów i pizzy.. ale jakoś sobie radzić trzeba, więc czekoladowe przysmaki zastępuję drożdżówkami, kawę z ekspresu Inką, a pizzę.. no pizzy się zastąpić nie da :D

Dziś 1 grudnia i jak co roku dociera do mnie z pewnym zaskoczeniem, że lada chwila Święta. I jak co roku pewnie mimo złożonych sobie samej obietnic, będę robić zakupy prezentowe na ostatnią chwilę. Ale w tym roku, ze względu na Malutką, raczej odpuszczę sobie rajd po galeriach i większość rzeczy zamówię przez Internet. Te Święta będą wyjątkowe. Rok temu właśnie w Święta podjęliśmy Bardzo Ważną Decyzję, której efekt śpi teraz smacznie obok mnie.

A jak u Was, prezenty już wybrane, kupione?

Pozdrawiam!

20 lis 2014

4 tydzień życia

Za 8 dni Helenka skończy miesiąc. Kilka faktów o tej młodej pannie:

- waży już ponad 4 kg. Rośnie nam mały głodomorek ;)
- niektóre ubranka w rozmiarze 56 są już za małe
- ładnie śpi (poza dniami kiedy boli ją brzuszek), zwykle robi sobie drzemki po 3 godziny. W nocy przeważnie robi pobudkę ok godz. 1-2 i 4-5
- lubi spać w swoim łóżeczku, jak również w łóżku rodziców, na sofie w salonie, w gondoli, w foteliku, na brzuchu mamy.. tak naprawdę miejsce nie ma dla niej znaczenia ;)
- jej wielkim przyjacielem jest smoczek (stety, niestety... tak wyszło i  pewnie nieprędko się z nim rozstaniemy)
- jest karmiona mieszanie- niestety moje mleko ewidentnie jej nie służy i męczy się strasznie, boli ją brzuszek
- czasem po jedzeniu wydaje z siebie przedziwne dźwięki niczym stary pijaczek albo jakieś zwierzątko
- uwielbia wpatrywać się w okno
- mimo zimna chyba lubi spacery
- zdarzy jej się uśmiechnąć- świadomie czy nie, rodzice szaleją ze szczęścia na ten widok



Po weekendzie czeka nas wizyta u pediatry, potem USG bioderek, szczepienia. Nie mogę się doczekać kiedy wybierzemy się w pierwszą dalszą podróż do rodziny! Póki co głównie siedzimy w domu, a spacery ograniczają się do chodzenia w tę i z powrotem bo naszej polnej, dziurawej drodze (wózek daje radę!). Kiedy mąż ok 18 wraca do domu czasem wymykam się na zakupy, zobowiązałam się też 2 razy w tygodniu jeździć do uczniów na korepetycje. Co prawda wieczorem zwykle mam ochotę po prostu się wyłożyć na sofie i spać, ale staram się jakoś mobilizować. W minioną sobotę miałam pierwsze dłuższe "wychodne"- prawie cały dzień spędziłam na uczelni. W domu dyżurował tata Helenki i moi rodzice. Dali radę, chociaż rodzice jeszcze boją się "obsługiwać" małą (jednak prawie 30 lat przerwy to sporo)  Ja mam całą masę zaległości i nieobecności na studiach, ale okazało się, że wykładowcy przychylnie patrzą na młode mamy i może jakoś się wywinę ;)

Drogie Mamy! W planach na najbliższy czas mamy zakup maty edukacyjnej i leżaczka- bujaczka. Czy możecie coś polecić? Co się u Was sprawdziło, a co nie?

Pozdrawiam!

13 lis 2014

2 tygodnie życia i nasza wyprawka

Wczoraj minęły 2 tygodnie odkąd jesteśmy we trójkę. Zleciało błyskawicznie. Po tym czasie mogę powiedzieć, że powoli odnajduję się w nowym rytmie życia, wyznaczanym przez kolejne przewijania, przebierania, tulenia i karmienia. Jest już spokojniej, mniej panikujemy, dajemy sobie więcej luzu. A malutka daje nam coraz więcej radości, jest coraz aktywniejsza, rozgląda się ciekawie swoimi ciemnymi oczętami. Jestem zaskoczona tym jak mocno i długo skupia wzrok na jednym przedmiocie. Uwielbiam wtedy ją obserwować.
Helenka to mały głodomorek,a co za tym idzie, ładnie przybiera na wadze. Aktualnie waży 3780 g. Jest karmiona odciąganym mlekiem (dzięki regularnemu używaniu laktatora elektrycznego laktacja się rozkręciła) i w razie potrzeby dokarmiana mm.W nocy budzi się zawsze 2 razy. Zasypia w swoim łóżeczku, ale czasem nad ranem bierzemy ją do swojego łóżka. Zaliczyliśmy już pierwszy katar, w ruch poszła sól fizjologiczna i aspirator do noska, na szczęście sytuacja została szybko opanowana. Pomogło obniżenie temperatury w pokoju, pilnujemy też codziennego wietrzenia.



Czytając blogi młodych mam często napotykałam na listy ich wyprawkowych hitów i kitów. Sama też chciałabym podzielić się z Wami taką listą.

HITY

DLA DZIECKA:
- Bepanthen do pupki
- płyn do kąpieli z oliwką Ziajka
- pieluszki Pampers i Dada
- czarno-białe książeczki z serii "Oczami Maluszka"
- podkłady do przewijania Happy- przydają się jeśli chcemy przewinąć maluszka np na sofie, ja używam ich na stałe na przewijaku
- jednorazowe gaziki nasączone alkoholem - do osuszania pępka
- z ciuszków: pajace rozpinane na środku i body kopertowe
- butelki antykolkowe i smoczek Avent
- stojak do odsączania butelek Chicco- bardzo praktyczny i nie zajmuje dużo miejsca
- zwykłe pieluszki tetrowe- nieocenione!

DLA MAMY:
- laktator elektryczny Canpol Babies-  jak dla mnie świetny (chociaż nie mam porówniania z innymi), ma trzy tryby pracy, nie jest głośny, ma stosunkowo niską cenę
- koszula nocna do karmienia w ciemnym kolorze
- podkłady poporodowe Bella Mama
- do szpitala tylko i wyłącznie ciemne ręczniki
- cienki bawełniany szlafrok

KITY

DLA DZIECKA:
- pieluszki Happy (dostaliśmy w szpitalu, mają dziwny "kształt", zsuwają się z pupki i są bardzo grube) oraz Babydream z Rossmana (też bardzo grube)
- karuzela na łóżeczko (zdjęcia pokazywałam tutaj) - póki co u nas się kompletnie nie sprawdziła, drażniła malutką i zasłaniała ją w łóżeczku, więc została zdjęta

DLA MAMY:
W moim wypadku nakładki do karmienia (a wypróbowałam od trzech różnych producentów), ale zdaję sobie sprawę, że to kwestia bardzo indywidualna

5 lis 2014

mój poród i pierwszy tydzień macierzyństwa

Za mną pierwszy tydzień w roli mamy, pierwszy tydzień życia naszej kruszyny. Nasze życie wywróciło się do góry nogami, ale tylko i wyłącznie w pozytywnym sensie. Paradoksalnie malutka wprowadziła w nie porządek. To Ona jest brakującym puzzlem w tej układance, teraz czuję, że wszystko jest na swoim miejscu.

Ominął mnie bejbi blues, chociaż nie raz pojawiały się myśli, jak bardzo moje życie teraz się zmieni. Zawsze byłam osobą niezależną i chyba dość wygodną, teraz mam poczucie, że przestałam być panią swojego czasu, że to ten mały brzdąc dyktuje mi swoje warunki. Jest to dla mnie coś zupełnie nowego, ale już wiem, że dla niej zrobię wszystko.

Ten pierwszy tydzień minął nam spokojnie, Malutka dużo śpi, budzi się co 3-4 godziny na przewijanie i jedzonko. Zasypia pięknie w swoim łóżeczku. Z każdym dniem zmienia się, pojawiają się nowe minki, nieświadome uśmiechy, którymi nas zachwyca. Jedynym problemem jest karmienie, niestety już w szpitalu miałyśmy z tym problem, mała była ciągle głodna, ale po 3 minutach ssania piersi wypluwała nakładkę i wydzierała się w niebogłosy. Położne pomagały mi ją przystawiać, ale bez większych sukcesów. Może kilka razy udało się, że była przy piersi przez 10 minut. Teraz jest karmiona Bebilonem i moim odciągniętym mlekiem, którego wciąż jest bardzo malutko. Cały czas też przystawiam ją do piersi, ale zwykle kończy się to wielkim płaczem. Ale nie poddajemy się, będziemy próbować z innymi nakładkami i lepszym laktatorem.

Cały czas jest z nami tata Helenki, który chce praktycznie wszystko przy niej robić i jest totalnie zakochany w swojej małej królewnie. Przed nami jeszcze ponad tydzień we trójkę w domu, potem Tatuś wraca do pracy i przez większość dnia będziemy same.

A jak wyglądał mój poród?

Termin porodu miałam wyznaczony na 1 listopada lub 31 października, zależnie od lekarza. 28 października wybrałam się do ginekologa, aby zrobić ostatnie USG i sprawdzić ogólny stan rzeczy. Na wizytę pojechaliśmy do innego miasta aż 40 km od nas, bo tylko tam lekarz mógł nas przyjąć. Jakby nigdy nic wpakowałam się na fotel aby po chwili usłyszeć, że mam 7 cm rozwarcia i mam jechać prosto do szpitala, bo dziś w nocy urodzę (a była godzina ok 18.00). Moje zdziwienie było przeogromne, bo nie czułam żadnych mocniejszych skurczów, oprócz takich jak przez poprzednie kilka tygodni. Nie czułam absolutnie żadnych oznak zbliżającego się porodu. Grzecznie zeszłam z fotela, zapłaciłam za wizytę i wyszłam do męża na korytarz ze słowami "jedziemy do szpitala rodzić". Wyobraźcie sobie jego minę :) Lekarz wyglądał na przejętego całą sytuacją, zadzwonił do szpitala, że przyjedzie taka a taka pacjentka z 7 cm rozwarcia i kazał nam pędzić prosto na izbę przyjęć. Całe szczęście, że od kilku dni woziliśmy w bagażniku moją podręczną walizkę! Do pokonania mieliśmy ok 40 km  i widziałam przerażenie na twarzy mojego Męża - chyba na poważnie przestraszył się, że nie zdąży mnie dowieźć do szpitala ;)
Na izbie przyjęć położne, kiedy usłyszały, że mam 7 cm rozwarcia i brak bolesnych skurczów, uśmiechnęły się z niedowierzaniem. Mnie też nie chciało się wierzyć, że wezmą mnie na porodówkę, a jednak tak się stało. Po kilku minutach byłam już w piżamce, a małżonek w przecudnej urody niebieskim zestawie a'la pan doktor z serialu. Błyskawicznie znaleźliśmy się na sali porodowej, pięknej, przestronnej, gdzie położono mnie pod KTG, przygaszono światła, włączono muzykę i zostaliśmy z mężulem sami na jakieś pół godziny. Leżałam sobie wyluzowana, nie czując absolutnie żadnych skurczów, KTG też za wiele nie pokazywało. Przyszła do nas młoda sympatyczna lekarka i stwierdziła, że przebiją mi pęcherz płodowy a potem zapewne w godzinę urodzę. Ja nadal nie dowierzałam. Stwierdziła, że mam 8 cm rozwarcia i tak naprawdę najtrudniejszą część porodu już za sobą. Za moment pojawiła się z miseczką i dziwnymi akcesoriami i ochoczo zabrała się do przebijania pęcherza. Po kilkunastu minutach skurcze przybrały na sile, a po pół godzinie wyłam z bólu prosząc o znieczulenie, którego oczywiście już nie mogłam dostać. Niestety dopadły mnie zwalające z nóg bóle krzyżowe. Zaszyłam się w łazience i żadną siłą nie chciałam się stamtąd ruszyć, nie było mowy o drabinkach, spacerach, piłce, a nawet skorzystaniu z prysznica.. Większą część porodu spędziłam nad toaletą, gdzie czułam się bezpiecznie. Kiedy skurcze były już cholernie mocne położna kazała mi położyć się na łóżku porodowym i zostałam podpięta pod KTG. Usłyszałam, że dostanę oksytocynę po to, aby nam się "skurcze rozhulały". Co?? jak to rozhulały?? to one mogą być jeszcze mocniejsze?? W tamtym momencie miałam ochotę podziękować wszystkim i iść do domu. Nie zdawałam sobie sprawy, że to już naprawdę końcówka i że za kilka minutek malutka będzie na świecie. Od podłączenia kroplówki był już tylko mój dziki krzyk i parcie. O 21.30 miałam już córeczkę na swojej piersi.
Tak więc od wejścia na salę porodową do narodzin minęło ok 2 godzin.Teraz śmieję się, że pójdę na kolanach do Częstochowy w podzięce za tak lekki i szybki poród. Mąż był cały czas ze mną, masował mi plecy i dopingował do parcia. Nie wyobrażam sobie być tam bez niego. Po porodzie został z nami jeszcze do północy.
Patrząc na Helenkę leżącą na moim brzuchu nadal nie mogłam uwierzyć, że to ją nosiłam przez 9 miesięcy, że jest nasza, taka doskonała. Całą noc nie zmrużyłam oka, bo nie mogłam się na nią napatrzeć. I tak zaczęła się nasza wielka przygoda :)










31 paź 2014

Helena!

We wtorek 28.10 o godz. 21.30 przyszła na świat nasza córeczka! Ważyła 3500 g, mierzyła 51 cm i zachwyciła personel szpitalny swą burzą czarnych włosków. Jest najpiękniejszą istotką na Ziemi. Poród odbył się w ekspresowym tempie, ale o tym w kolejnym poście. Od dziś jesteśmy już w domu i cieszymy się sobą. Mała głównie śpi :) Pozdrawiamy!


24 paź 2014

40 tc i małe podsumowanie

Jesteśmy na finiszu. Nie powiem, że zleciało ekspresowo, bo te ostatnie tygodnie dłużą się niemiłosiernie. Do terminu według OM został równy tydzień, a według ostatniego USG termin jest dziś.

Czas na małe podsumowanie minionych miesięcy.

Wigilia 2013- stwierdzamy z Mężem, że czas na dziecko!
15.02.2014- test ciążowy wychodzi negatywny, ale po kilku godzinach pojawia się druga kreska (dezorientacja!)
21.02.2014 -dwie kreski już na 100%! Przyszły tata dowiaduje się przez telefon i mało nie mdleje w biurze :)
22.03.2014- pierwszy raz słyszymy bicie serca naszego dziecka
24.04.2014- badanie prenatalne, jeszcze nie znamy płci
29.05.2014- już wiemy, że będziemy mieć córkę
4.09.2014-  trafiam na kilka dni na patologię ciąży- zagrożenie porodu przedwczesnego
24.10.2014- termin porodu według ostatniego USG
31.10.2014 -termin porodu według OM

zachcianki kulinarne: biały ser, Fanta, sok pomarańczowy, woda gazowana, jabłka, pizza
mdłości: brak
zgaga: brak
waga: +14 kg
rozstępy: brak
zażywane witaminy: Vita-Miner z DHA i Doppel Herz Mama z DHA
kosmetyki ciążowe: Ziaja Mamma Mia Krem przeciw rozstępom- genialny!, do ciała krem pielęgnujący Bambino

Kosztów jakie ponieśliśmy do tej pory na wyprawkę i wizyty lekarskie nie podliczam, ale podejrzewam, że uzbierałaby się niemała kwota :) Na szczęście wszystko rozłożyło się w czasie na tyle, że nie odczuliśmy tego jakoś drastycznie.

A tak wyglądam na finiszu, w jedynych ciuchach, w jakie jeszcze wchodzę:


Tymczasem nadal czekamy. 
Pozdrawiam!









22 paź 2014

na przekór szarości

Ostatnie dni u nas szare, bure i mokre, ale na przekór temu chcę Wam pokazać, za co uwielbiam jesień.









Zdjęcia pochodzą z http://www.pinterest.com

P.S. U nas bez zmian, ciągle w dwupaku!

18 paź 2014

39 tydzień ciąży- większa już chyba nie będę!


No przekorna jest ta nasza córeczka. 39 tydzień się zaczyna, a ona teraz po tych wszystkich "przebojach" jakby nigdy nic spokojnie siedzi sobie w brzuchu. Codziennie odbieram telefony, smsy i maile z pytaniem "Czy już?" i codziennie tłumaczę, że jeszcze nie. Mój brzuch jest już naprawdę ogromniasty, waga codziennie pokazuje więcej i więcej. Czasem zdarzy się gorzej przespana noc, bo Mała kopie jak szalona, a ja się wtedy zamartwiam czy wszystko jest ok i raz obudzona nie mogę już zasnąć. No i tak sobie czekamy, i tak się kulamy. Jeszcze jakoś mieszczę się z moim słodkim balastem do samochodu, ale szczerze mówiąc boję się jeździć sama dalej niż na zakupy.

W szafie czeka już na mnie kilka nowych, "normalnych" ciuchów i naprawdę marzę o chwili, kiedy je założę, pofarbuję włosy i poczuję się znowu jak JA-dziewczyna, a nie JA-ciężarna. Chyba każda kobieta w zaawansowanej ciąży wie, o czym mówię.. Chcę po prostu poczuć się normalnie. Moje myśli wybiegają też coraz częściej w przyszłość, myślę o tym jak zorganizujemy nasze życie, kiedy Mała już trochę podrośnie, a ja będę chciała wrócić do aktywności zawodowej, jak to wszystko nam się ułoży.. a podejrzewam, że długo bez pracy nie wytrzymam, no taki już ze mnie typ.
Na chwilę obecną będziemy musieli się zorganizować w kwestii studiów - oboje studiujemy zaocznie i jakoś musimy to zgrać z opieką nad dzieckiem. Babcie i reszta rodziny są daleko, ale deklarują pomoc w każdym momencie, co naprawdę jest dużą ulgą. Wiem, że damy sobie radę i jestem pełna optymizmu, bo wierzę, że przy dobrej organizacji wszystko jest możliwe :) A wyjście "do ludzi" od czasu do czasu na pewno dobrze nam zrobi.




15 paź 2014

ulubione detale

Dziś będzie trochę z innej beczki, żeby Was i siebie nie zanudzić tematyką dzieciową :) Zapraszam na mały fotograficzny spacerek bo moim domu... będzie o detalach i dekoracjach, które uwielbiam i które moim zdaniem budują cały klimat wnętrza. To one sprawiają, że dom "żyje". U mnie jeszcze ciągle coś się zmienia, ciągle coś dokupuję, przestawiam, przewieszam i mam z tego kupę frajdy. Enjoy :)



















12 paź 2014

Helenkowy kącik

Jakiś czas temu tutaj pisałam o inspiracjach do urządzenia pokoju maluszka.
U nas póki co pokój córeczki stoi pusty i będziemy go urządzać pewnie za kilka miesięcy, a narazie zorganizowaliśmy jej kącik w naszej sypialni. Sypialnia jest naprawdę mała (ok 9 m2) i w dodatku na piętrze ze skosami, więc nie było wielkiego pola do popisu, ale zmieściła się komoda i łóżeczko z przewijakiem, więc wszystko co potrzebne na początek. Resztę pokoju zajmuje nasze ogromne łóżko. Naszło mnie dziś na fotografowanie, oto efekty :)











5 paź 2014

37 tydzień ciąży

Dotrwaliśmy do 37 tygodnia ciąży i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa. Udało mi się przetrzymać ten miesiąc, który był na wagę złota. Na czwartkowej wizycie usłyszałam słowa, które mnie uspokoiły i wywołały banana na mej buzi - że mogę już się aktywować, bo Malutka jest donoszona, duża (2900 g) i wszystko generalnie jest ok. Mam też odstawić Luteinę i zmniejszyć dawkę magnezu. Jednym słowem- niech się dzieje, co chce ;) Może to zabawne, ale zwykłe wyjście z domu, pójście do centrum handlowego i popatrzenie na ludzi były dla mnie dziką radochą. Do tego jeszcze ta cudna, jesienna pogoda, bajeczne słońce i kolorowe liście- no jak tu się nie cieszyć?
Pani doktor po badaniu stwierdziła, że według niej poród nastąpi w ciągu najbliższych 2 tygodni, ale jak sama powiedziała- na nic nie ma reguły i równie dobrze Mała może nam wszystkim teraz zrobić psikusa i zechcieć jednak doczekać do terminu porodu, który mamy na ostatni dzień października. A coś czuję, że przekorna z niej mała istotka i wszystko jest jeszcze możliwe.

A jak moje samopoczucie? Psychicznie świetne, wzięłam się ostro do pisania pracy magisterskiej, co pozwala mi odciągnąć myśli od ciągłego oczekiwania na poród. Poza tym ciągle coś majstrujemy przy wykańczaniu domu (tzn raczej mąż i teść majstrują a ja nadzoruję), w ostatnich tygodniach dorobiliśmy się m.in. kominka, o którym od dawna marzyliśmy.

Fizycznie Mała trochę daje mi w kość, ostro się rozpycha i urządza sobie chyba dzikie harce na moim pęcherzu. A mój brzuch przyjmuje czasem zadziwiające kształty :)


P.S. Odkąd kupiliśmy w końcu porządny aparat, mąż oszalał na punkcie robienia mi zdjęć, wrzucam dziś próbkę kolejnej "sesji". Pozdrawiam serdecznie!




3 paź 2014

Liebster Blog Award



Marika z bloga Okruszkowe Wschody Słońca nominowała mnie do Liebster Blog Award, za co jej dziękuję:) Pierwszy raz biorę udział w takiej zabawie i przyznam, że zarówno odpowiadanie na  pytania, jak i układanie nowych było dla mnie ogromną frajdą.

Oto moje odpowiedzi:


1. Ulubiona piosenka o miłości?

Billy Joel "Just the way you are". Do niej też tańczyliśmy pierwszy taniec na naszym weselu :)
2. Najmilej wspominam wakacje w...
we Włoszech, zorganizowane samodzielnie za niewielkie pieniądze. Nocnych spacerów po opustoszałej Wenecji nie da się porównać do niczego...
3. Będąc małą dziewczynką marzyłam by zostać...
architektem. W końcu się udało, skończyłam studia, a i tak robię coś zupełnie innego. Życie :)
4. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Chciałabym kiedyś pokazać go mojej córce.
5. Jaki zapach kojarzy Ci się z zimą?
cynamonu, pierniczków i grzanego wina!
6. Rower, czy lenistwo przed telewizorem?
Ostatnimi czasy zdecydowanie to drugie.. ale mam nadzieję, że już niedługo rower.
7. Osoba, która mnie inspiruje, to...
nieustannie mój mąż i za to mu dziękuję. ostatnio też autorki blogów, które czytam.
8. Gdyby ktoś mógł spełnić Twoje jedno życzenie, to jakie by ono było?
życzyłabym sobie zdrowia dla całej mojej rodziny
9. Przepis, który się zawsze udaje i jest częstym gościem na Twoim stole?
potrawka z kurczaka z marchewką, spaghetti, a ze słodkości: amerykańska szarlotka, ciasto czekoladowe i jogurtowe
10. Na ostro, czy na słodko?
SŁODKO! 
11. Jak wygląda Twój ulubiony wieczór?
To zależy jaki mam nastrój. W wersji 'wyjściowej' kino z mężem, potem jakaś dobra kolacja na mieście. W wersji 'na lenia'- to samo, tylko w domu, czyli dobry film i mój mąż w kuchni przygotowujący pyszną domową pizzę :)

Poniżej moja lista pytań:
1. Twój największy życiowy sukces?
2. Za co lubisz samą siebie?
3. Jaki jest Twój sposób na chandrę?
4. Smak dzieciństwa to dla Ciebie...
5. Przedmiot, bez którego nie wyobrażasz sobie życia to..
6. Miejski zgiełk czy łono natury?
7. Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz w swoim wyglądzie, co by to było?
8. Twoje ukochane miejsce to...
9. Film, którego nigdy nie zapomnisz to...
10. Lubisz zmiany, wyzwania, czy raczej bezpieczną stałość?
11. Kolor, którego jest dużo w Twojej garderobie to...


A oto lista blogów, które nominuję :

1. Eve Label
2. Zuzanna bloguje
3. Tak nieidealni
4. Mama jesiennej córki
5. Smyk na pokładzie
6. Make one wish
7. Malinkowy Dom
8. Oczekiwaniee
9. Julinkowy Świat
10. Niani Świat
11. Matka po raz pierwszy

Miłej zabawy!

25 wrz 2014

wózek

Jakoś jeszcze nie było okazji pochwalić się przyszłą bryką naszej córeczki.
Wózek jest wspólnym prezentem od Dziadków. Wybraliśmy używany na Allegro, decyzja zapadła dość szybko po moim wyjściu ze szpitala, bo szczerze mówiąc lekko spanikowaliśmy, że nie zdążymy :)
Ze względu na to, że niespodziewanie zostałam uziemiona w domu, nie mieliśmy okazji pooglądać zbyt wielu wózków na żywo i "poprzymierzać się" do nich. Opieraliśmy się więc głównie na opiniach przeczytanych w Internecie i padło na Jedo Fyn 4DS. Podoba mi się, że ma dobrą amortyzację, duże, solidne koła, które odczepia się jednym ruchem, sporą torbę na dole i duży zakres regulacji wysokości rączki (mój luby mierzy ponad 2 metry). Waga wózka akurat dla nas nie była bardzo istotna, bo mieszkamy w domku i wózek nie będzie wnoszony po schodach. Co do koloru, na początku wymarzyłam sobie szarość lub czerń, ale ten karmelowy odcień plus biało-czarny stelaż bardzo przypadły mi do gustu. Na pewno jak tylko wózek przejdzie pierwsze testy w terenie, zamieszczę recenzję.