19 lut 2015

pokojowa sprawa

Będąc w ciąży zastanawiałam się, jak rozwiązać kwestię wspólnego spania z dzieckiem. Czy spać w jednym łóżku, w jednym pokoju, czy może od razu w osobnych? Przed narodzinami Małej zdecydowaliśmy, że na początek jej łóżeczko stanie w naszej sypialni, mimo że jest mikroskopijna.
Tutaj pokazywałam, jak zorganizowałam jej kącik. Takie rozwiązanie sprawdzało się całkiem dobrze przez pierwsze miesiące. Mieliśmy córkę blisko, a jej nie budziły nasze ciche rozmowy czy przewracanie się na drugi bok- zwykle spała twardo jak kamień. Jednak z czasem zaczęło się to zmieniać- aż doszło do tego, że całą noc leżeliśmy sparaliżowani, żeby jej nie obudzić. Rano czuliśmy się wymęczeni. Do tego ja budziłam się na każde jej stęknięcie- niepotrzebnie, bo nic złego jej się nie działo- po prostu takie odgłosy wydawała przez sen. I tak oto kilka dni temu podjęliśmy decyzję, żeby spróbować spania w oddzielnych pokojach. Pokój Helenki nie jest jeszcze całkiem gotowy, więc ona została w sypialni, a my się wynieśliśmy za ścianę. Mąż nie był przekonany ale już po pierwszej nocy zmienił zdanie :) Oczywiście niania elektroniczna poszła w ruch, chociaż i tak słyszę kiedy Mała się rozgaduje lub płacze. Natomiast jej śpi się wyraźnie lepiej i bez zakłóceń. Wszyscy rano budzimy się bardziej wyspani.
A jaki będzie pokój Helenki? Na pewno kolorowy, chociaż ściany są szare :) I na pewno będzie w nim stał fotel do karmienia. Tutaj  pisałam o moich inspiracjach. Mam nadzieję, że szybciutko ogarniemy temat i Mała będzie miała swoje królestwo.

A tak sobie nasza Panna śpi.



14 lut 2015

Jesteśmy na Instagramie!

Stało się - dołączyliśmy do społeczności Instagramu :) Póki co malutko nas tam, ale na pewno będzie więcej, zapraszam! Ikonkę znajdziecie po lewej stronie. Miłej soboty!

10 lut 2015

Jak mieć dziecko i nie zbankrutować?


Wydaje mi się, że wiele młodych osób boi się decydować na macierzyństwo/ ojcostwo, bo w ich przekonaniu wychowanie dziecka pożera miliony złotych. Nie przeczę, wydatków jest masa, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują! Są sposoby na to, żeby nie wydać fortuny.

1. Nie kupuj wszystkiego naraz

Naprawdę nie musisz kupować bujaczka, maty, setki ubranek i worka zabawek jeszcze będąc w ciąży. Przez pierwszy miesiąc dziecku do szczęścia potrzeba suchej pieluszki, pełnego brzucha i ciepłych ramion mamy. A i potem zmienia się to dość powoli- możesz więc spokojnie rozłożyć zakupy w czasie.


2. Kupuj w second handach, przez grupy sprzedażowe lub na Allegro

Wiem, że są osoby, które nie ubiorą swojego dziecka w używany ciuszek. Ja do nich nie należę. Dziecię moje od samego urodzenia ubierane jest w używki, nigdy nie miało żadnych uczuleń, wysypek, itp. Naprawdę nie wyobrażam sobie wydać 50 zł na markowe śpioszki, które być może będą w użyciu przez 5 tygodni. Wychodzę też z założenia, że lepiej kupić coś używanego bardzo dobrej firmy niż za tę samą kwotę nową rzecz słabszej jakości.

3. Twoje dziecko nie musi mieć stosu zabawek

Jasne, jeśli chcesz by maluch tonął w pluszakach, niech tak będzie, na pewno krzywda mu się nie stanie. Ale jestem przekonana że (przynajmniej na początek) wystarczy kilka zabawek. I tak bobas najchętniej zajmie się swoimi własnymi rączkami lub twoim telefonem!


4. Nie oszczędzaj na wszystkim

Chytry dwa razy płaci- i ja o tym przekonałam się nie raz. Czasem naprawdę warto zapłacić więcej i mieć pewność, że podczas spaceru od wózka nie odleci kółko a karuzelka przy łóżku nie spadnie dziecku na głowę. Poza tym rzeczy dobrej jakości możesz potem sprzedać, bo nie będą mocno zniszczone.


5. Zrób listę prezentów

Jeśli spodziewasz się tabunu odwiedzających Twoje nowo narodzone dziecko i jeśli masz na tyle odwagi, uprzedź, czego mają nie kupować, a co by się przydało. Czasem paczka pampersów będzie milej widziana niż 5 podobnych par spodenek, których maluch może nawet nie zdąży ubrać.


6. Kupuj duże opakowania

To przykazanie każdego oszczędnego człowieka. Wydaj więcej za jednym razem, a zyskasz spokój ducha, trochę więcej cennego czasu i zaoszczędzisz na paliwie.


7. Zrób coś sama

Najmodniejsze tapety są piękne, ale za kilkanaście złotych możesz sama przyozdobić pokój malucha. Zawsze lubiłaś malować? Teraz możesz wyżyć się artystycznie. A jeśli umiesz szyć, to już w ogóle świat jest twój.

8. Nie ulegaj modom

Wiem, że miło jest prowadzić dizajnerski wózek, a w nim dziecię ubrane zgodnie z najnowszymi trendami, ale zachowaj zdrowy rozsądek. Czy Twojemu maluszkowi robi to jakąś różnicę?

8 lut 2015

O moich małych przyjemnościach




Co sprawia że jesteśmy szczęśliwi?

Rodzina, zdrowie, praca, którą się lubi i to, że nie musimy martwić się, czy starczy nam na jedzenie. To są nasze "fundamenty" szczęścia. Przynajmniej moje. Ale oprócz tego są jeszcze te malutkie przyjemności, które sprawiają, że codzienność nabiera smaku. Że nie jest tylko odbębnianiem schematu dom-praca-dom. I tak sobie myślę, że w życiu chodzi o to, żeby utrzymać równowagę między tym, co trzeba i powinno się a tym, na co ma się po prostu ochotę. Niby prawda to oczywista. Ale czy na pewno? Ile razy skupiamy całą naszą energię na tym, co jest do zrobienia, załatwienia, na byciu jak najlepszym rodzicem, wspaniałym partnerem, a przy tym pracownikiem roku. Wtedy dobrze byłoby na chwilę wcisnąć off,  przypomnieć sobie, co tak naprawdę LUBIMY robić i po prostu zrobić to. 

A to moja lista przyjemności:

- Kawa. Obowiązkowo mocna z ekspresu, pita w ulubionej filiżance, najlepiej w samotności. Albo kupiona w McDonaldzie i sączona powoli podczas spaceru.
- Lumpeksy. A konkretnie szukanie tam perełek dla mojej perełki. Cała reklamówka szczęścia za 15 zł :)
- Robienie zdjęć, zwłaszcza mojemu dziecku. Mam ich tysiące.
- Uczenie się. Dlatego kończę już trzecie studia ;) Marzy mi się kiedyś napisanie doktoratu.
- Leniwe weekendowe poranki, laptop w łóżku i oglądanie po raz setny "Przyjaciół" (obowiązkowo z mężem)
- Dobre perfumy. Oszczędzam na ciuchach, nie kupuję drogich kosmetyków, ale lubię pachnieć czymś wyjątkowym. Od kilku lat jest to Chloe. Lubię też być umalowana, nawet kiedy siedzę sama w domu.
- Zakupy internetowe. A może nawet nie samo kupowanie, ale szperanie, porównywanie. Mogę to robić godzinami, nieważne czy chodzi o kosmetyki czy płytki do łazienki.
- Słodycze. Tutaj chyba nie będę oryginalna. Ale to mój prawdziwy hedonistyczny nałóg.
- "Wieczorek rozpustowy" od czasu do czasu, czyli: bardzo duża i bardzo niezdrowa pizza, równie niezdrowe piwo, orzeszki ziemne, chipsy i tak dalej. Do tego jeszcze dobra komedia.
- Słuchanie głośnej muzyki w samochodzie
- Niewątpliwie pisanie tego bloga :)

A co działa u Was?