Weekend spędziliśmy u rodziny, trochę u mężowskiej, trochę u mojej. Mama z Babcią od razu wcieliły w życie plan pt. LEŻ i nie pozwalały mi robić dosłownie niczego. A dla mnie właśnie takie przymusowe lenistwo jest najbardziej męczące. No, ale Mamy słuchać trzeba,a Babci tym bardziej :) Zostaliśmy solidnie podkarmieni, zaopatrzeni w liczne słoje ogórków kiszonych i cali szczęśliwi wróciliśmy do domu.
Udało mi się w bibliotece upolować książkę, na którą od dawna miałam chrapkę:
Po przeczytaniu będzie recenzja :)
A tak wyglądała ciężarówa na początku 29 tygodnia ciąży
(oczywiście z jakąś pyszną strawą w dłoni) :
Książka bardzo fajna i ciekawa, lekko i przyjemnie się ją czyta :)
OdpowiedzUsuńA Ty wyglądasz fantastycznie :)
Dziękuję :)
UsuńSzczuplutka jesteś, a brzusia śliczny ;))
OdpowiedzUsuńSama chciałam tą książkę przeczytać, więc czekam na recenzje;)
Dzięki, no nie wiem czy taka szczuplutka bo gdzieś te 9 dodatkowych kilogramów się zmieściło ;) Książkę przez roztargnienie zostawiłam u rodziców, ale jak tylko odzyskam i przeczytam, będzie recenzja.
UsuńI na morze przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńJa również ze smutkiem spoglądam w kalendarz, a jeszcze smutniej się robi patrząc na temperaturę za oknem...jesień...smutna pora roku.
Dodaję do linków i zostaje z wami :)
http://zapisane-wspomnienia.blogspot.com
Miło mi, pozdrawiam !
Usuń