Wszystko zaczęło się w grudniu 2012 roku, kiedy to po kilku trudnych dyskusjach i nieprzespanych nocach podjęliśmy decyzję o wzięciu kredytu i zakupie domu. Niepokorni, jak zwykle nie posłuchaliśmy wszystkich tych, którzy nam odradzali, bo za duże obciążenie, bo daleko, bo dom to o wiele cięższy kawałek chleba niż mieszkanie.. postanowiliśmy jednak spróbować.
Krótkie kalendarium naszych zmagań przedstawia się następująco:
styczeń 2013- podpisanie umowy przedwstępnej
marzec 2013- podpisanie umowy sprzedaży domu + załatwienie formalności kredytowych
koniec kwietnia 2013- odbiór kluczy
od tamtej pory do dziś i pewnie jeszcze długo- niekończąca się opowieść pt."wykańczanie domu"
Początki wyglądały tak:
styczeń 2013:
widok od ulicy
fragment kuchni i spiżarka
przyszłe schody w salonie
wc dla gości na parterze
luty 2013:
marzec 2013:
salon
widok z salonu- ostatnie dni zimy
wrota reprezentacyjne
skrzat już po ociepleniu
kwiecień 2013:
salon- tam gdzie leży kupa piachu będzie kiedyś ogród
na drugim planie kuchnia
jeden z pokoików na piętrze
sierpień 2013:
przyjechało "kilka" paczuszek z Ikei
montaż kuchni- to dopiero była zabawa
kuchnia prawie gotowa
spiżarka przy kuchni
maj 2014:
pierwsza roślinność (nie licząc chwastów które były z nami od początku)
czerwiec 2014 (wreszcie po roku pojawiły się drewniane schody)
Tyle na dziś.. ciąg dalszy nastąpi!
Woow! :)
OdpowiedzUsuńwww.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Zazdroszczę! Piękny domek! :) nie ma to jak być na swoim... ja mieszkam z teściami ale o prywatności i samodzielności nie ma mowy ;/
OdpowiedzUsuńKuchnia boska! :P mam taką samą!